środa, 5 stycznia 2011

Wizyta Toldla

Z zapisków w Bełkot Logu:
-Przodkowie nie są zadowoleni.
-Powtarzasz to samo od lat. Wiem, że nie są zadowoleni. Dlaczego mieliby być?
-Mogłeś postąpić inaczej.
-Nie, nie mogłem. Zrobiłem, co było słuszne.
-Mogłeś się sprzeciwić. Altar się sprzeciwił.
-Podziwiam jego poświęcenie, ale było ono daremne.
-Altar wierzył w to, co mówił. Wolał zginąć sprzeciwiając się najeźdźcy niż sprzeciwiając się duchom Przodków.
-A ja postanowiłem żyć, żeby móc służyć swojemu ludowi. Mogłem dać się wtedy zabić, ale co by to dało? Wzięliby kogoś innego, kto by współpracował, albo, co gorsza, nikt by się nie zgodził i wymordowaliby wszystkich kapłanów i posadzili na moim obecnym stanowisku jakiegoś robala. Nie byłoby lepiej niż jest teraz.
-Musimy walczyć...
-Nie jesteśmy wojownikami. Nigdy nie walczyliśmy, a oni podbili światy dziesięciokrotnie większe od naszego o armiach większych niż możemy sobie wyobrazić. Jedyne co byśmy im pokazali to to, że jesteśmy na tyle głupi, że damy się zgnieść na samym początku. Nie zrozum mnie źle, doceniam poświęcenie Altara. Jest ważnym symbolem, może nawet zostanie wielkim Przodkiem i wesprze nas w walce o wolność, ale jeszcze nie dziś i nie jutro. Teraz najważniejsze jest żeby przeżyć. Przodkom nic po naszej śmierci, a Ivarii nawet jej nie zauważą. Jesteśmy tylko punkcikiem na mapie.
-Ale to z punktów składają się wielkie linie. Bez naszej współpracy będą mieć ograniczony transport między okolicznymi światami. Wtedy ktoś silniejszy będzie mógł w nich uderzyć...
-Naprawdę w to wierzysz? Jest wiele światów, setki tysięcy jeśli nie więcej, znacznie większych od nas, ale nie ma siły większej niż Imperium Ivarii. A my nie jesteśmy niezastąpieni. Możemy za to stać się przydatni i na tym skorzystać. W przyszłym tygodniu przyjedzie z wizytą urzędnik Roju w celu uzgodnienia szczegółów szlaku handlowego, który miałby biec przez nasz świat. To dla nas wielka szansa.
-Ale urzędy celne oznaczają więcej Ivarii na naszej ziemi. Na ziemi naszych Przodków. Ale właśnie w sprawie tej wizyty przyszedłem do ciebie.
-Wiesz już więc.
-Tak. Przyszedłem aby porozmawiać o twojej roli w historii.
-Co masz na myśli? Jakiś spisek? Chyba straciłeś rozum!
-Posłuchaj mnie. Przodkowie przemówili.
-Przodkowie?
-Tak. Zesłali proroka.
-Kolejny fałszywy prorok! Ilu ich już było? Ranatir, Kornkar, Holbek... Nawet biedny Domis dał się zmanipulować i sam w to uwierzył.
-Tym razem to prawda! Przodkowie przewidzieli, że robale kogoś przyślą...
-To była tylko kwestia czasu.
-...i powiedzieli jaka ma być w tym twoja rola.
-Niech zgadnę: mam go zabić, gdy będzie się tego najmniej spodziewał?
-To tylko początek. Rozpoczniesz serię wydarzeń, które doprowadzą do upadku Imperium Ivarii. Twoje poświęcenie jest konieczne.
-Oszalałeś, głupcze! Nie mogę uwierzyć, że uwierzyłeś w takie bajki.
-Przodkowie tak powiedzieli. Jesteś wysokim kapłanem...
-Najwyższym.
-Nie dostałeś ani błogosławieństwa Altara, ani nie przeszedłeś rytuału. Nie zasługujesz na ten tytuł.
-Ale pełnię tę funkcję. Pełnię więcej funkcji niż jakikolwiek kapłan do tej pory.
-Jak mówiłem, jesteś wysokim kapłanem i twoją powinnością jest służyć duchom Przodków.
-Moją pierwszą powinnością jest służyć mojemu ludowi, służyć Orgom i to właśnie robię. Abyśmy mogli walczyć jutro, jeśli do tego dojdzie, nie możemy zabijać się dziś. To jakiś obłęd. Nigdy nie potrafiłeś myśleć rozsądnie.
-Jesteśmy kapłanami: kierujemy się wiarą, nie rozumem.
-To się sprawdzało gdy byliśmy praktycznie sami we wszechświecie. Teraz reguły się zmieniły, musimy się dostosować. Robię wszystko by podtrzymać tradycję, ale nie poświęcę z tego powodu życia Orgów. Nie wezmę udziału w twoim spisku. To szaleństwo.
-Szaleństwo, tak? Przekonamy się kto ma rację. Żegnaj. Odrzuciłeś właśnie okazję by stać się częścią historii.
-Raczej stać się historią...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz